Nie wiem czy to co robię nie podpada pod spam (ale to nie ja podejmuję decyzje w tej kwestii). Jednak spróbuję.
Wyjazd do Krakowa ma mieć charakter wybitnie niesprzyjający zwiedzaniu. To właśnie relacja ma mnie do tego zmusić.
Kraków to nie tylko Wawel, Rynek i liczne, często bardzo ciekawe kościoły.
Modernizmu i to w najlepszym wykonaniu też tam trochę można znaleźć. Planuję zatem poszukać.
Sam jestem ciekawy co z tego wyjdzie...
Na początek jednak trzeba odprawić rytuały. Stoi conajmniej od maja.
el sueño de la razon produce monstruos@marcino123 to tak jak metro Monastiriaki w Atenach!@Stasiek_T to wiśniówka przecież. A prince polo to z sentymentu raczej niż w celach konsumpcyjnych.
A w kwestii wiaderka. To nie jest wiaderko, ja śmiem Twierdzić, że to po prostu takie przymiarki do basenu. A co! Salonik z basenem to byłoby coś.Ale tamten jest ałtdor nie indor.Tak się złożyło, że moja droga do pierwszego celu wycieczki przebiegała przez Rynek.
Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że to miejsce zamieniło się w cyrk. Jednak jak mi pewien Krakowianin zwrócił uwagę, zmieniło się też to, że smok zniknął
A droga przez rynek prowadziła do hotelu Cracovia i kina Kijów. Z przodu jest ono niemiłosiernie oblepione szmatami, więc zdjęć nie będzie. Z tyłu szczęśliwie stała tylko jedna mała ciężarówka.
Po obejściu całego budynku można trafić na tablicę z baru, która była tam już w kwietniu. Dziwię się, że nadal nikt jej nie starł. Ale może dlatego, że to Kraków i nikomu nie chce się obchodzić budynku dookoła.
Załączam, bo ma ona coś wspólnego z moim ostatnim celem na dziś. Jednak na początek Jubilat.
A ten ostatni cel to hotel Forum AKA Zimny Lech właśnie. Za czasów Lecha był on zasłonięty szmatą jedynie od strony Wisły. W styczniu zresztą też. Teraz już niestety postanowiono go ubrać z każdej strony. Cóż za pruderia (to taki eufemizm dla barbarzyństwa.
Na dziś to by było tyle. Jutro w planach budynki i miejsca mniej znane i rzadziej fotografowane. Mam też wielką nadzieję, że będą występować nago.
el sueño de la razon produce monstruosNie zdziwisz się pewnie jeśli napiszę, że szmatą na nim wisi?
Edit: oszukałem to już nie Szkieletor tylko Unity TowerTak jak w Berlinie kupienie kultowego kebsa wymaga odstania swojego, tak w Krakowie w takiej samej sytuacji znajdują się amatorzy kiełbasek z Nyski pod Halą Targową. Swoją drogą to całkiem fajny budynek.
Bez kolejki to tylko w deszczu lub na mrozie.
el sueño de la razon produce monstruosDziś zdjęcia mogą być gorsze niż zwykle ponieważ popsułem telefon i niewiele widzę z tego co fotografuję. Dlatego zamiast zdjęć będzie trochę muzyki.
Ku mojemu zdumieniu dzień zaczął się chwilę po siódmej. Pozwoliło mi to sfotografować Błonia we mgle z hotelem Cracovia w tle.
Spod hotelu odjeżdżał mój autobus kończący bieg w ogrodzie zoologicznym.
Ze względu na trasę najlepszą muzyką na drogę była legenda legenda ruskiego rocka czyli Zoopark
Następny etap wycieczki dawne osiedle XXX lecia PRL
el sueño de la razon produce monstruosPrzed podróżą do bloków zrobiłem sobie przystanek przy Błoniach. Dla kilku fotek rozmaitych: dziwny dom, stadion Cracovii (bo kolega projektował), przyzwoity modernizm, a także kolejny budynek o znaczeniu sentymentalnym - PTSM miejsce moich pierwszych samodzielnych pobytów w Krakowie.
el sueño de la razon produce monstruosWycieczka na osiedle Krowodrza Górka (d. XXX lecia) okazała się porażką jeśli chodzi o architekturę. Znalazłem natomiast motywy patriotyczne i przejaw antagonizmu krakowsko - Warszawskiego w mocno zaskakującej treści (bo chyba nie jest to zachęcanie do nekrofilii):
Myślę, że na tym zakończę relację. Być może później dotrę do Crikoteki i Mocaka, ale lekko wątpię, aby mi się to udało.
Przy Błoniach byłem po drodze. Ten wyjazd nie był zwiedzaniowy. Zresztą Kraków trzeba racjonować. W końcu bywam tu kilka razy w roku (z wyjątkiem zeszłego).
el sueño de la razon produce monstruos@wtak Ty masz racje, ja mam rację
Długoletni dyrektor inwestycji kombinatu HiL (od 1952 r.). Następnie w latach 1967-1975 dyrektor naczelny Biura Studiów i Projektów Hutnictwa Biprostal.
Dom zbudował przed 1967.
el sueño de la razon produce monstruos
Falka?! napisał:
pabien napisał:
Z przodu jest ono niemiłosiernie oblepione szmatami, więc zdjęć nie będzie.
[quote="pabien" Zero szacunku do piniądza na media
:DDD
Nawet minus 1. Kraków jest zresztą dotknięty szmatozą bardziej niż Wawa.
el sueño de la razon produce monstruosMiałem jakieś podsumowanie napisać.
To zacznijmy od kosztów: Na Ubery, które do mnie nie przyjechały i którymi nie pojechałem wydałem 47 zł.
A, nie przepraszam to nie miało być takie podsumowanie. To jeszcze raz:
Zawsze ludzie w Krakowie chodzili tak 3 razy wolniej ode mnie. Tym razem było podobnie. Coś się jednak zmieniło. Ci sami ludzie, kiedy przesiądą się na dowolny pojazd przestają się poruszać powoli i odnoszę wrażenie, że jeżdżą ze 3 razy za szybko tym razem. Dotyczy to rowerów, samochodów, ale przede wszystkim hulajnóg elektrycznych.
Przy tym wszystkim zadziwiająca jest niechęć do przemieszczania się poza obręb powiedzy zabudowy XIX wiecznego miasta. Tak historia z Lwowianami, z ktgórych żaden nie dotarł do Wysokiego Zamku bo za daleko to nic w porównaniu z Krakowianami. Ich nawet nie da się namówić na pojechanie Uberem pod Kopiec Kościuszki. Zamiast tego wybiorą KoKo (też ma 2 K, a jeszcze można piwo wypić).
W ramach wycieczki chciałem jeszcze odwiedzić Azory, które wydawały mi się takim gorszym Krowodrzem taka gorszą Krowodrzą. Po wieczornych rozmowach jestem jednak lekko zagubiony. Z perspektywy mieszkańców centrum Krowodrza to zło - zresztą kiedy pokazywałem zdjęcie z UW, wszyscy mówili, że na pewno na Krowodrzach to znalazłem (i jednocześnie jednoznacznie uznawali, że to nie jest Unia Wolności).
A Azory znane są (w centrum Krakowa) z tego, że przeszły programy rewitalizacyjne, rehabilitacyjne i inne, więc w efekcie ma tam być miło i przyjemnie. Coś mi się jednak wydaje, że zdania te słyszałem od osób, które Azorów nigdy nie widziały. Kiedyś tam pojadę.
A przy okazji mam pytanie do Krakowian o bilet weekendowy rodzinny. Czy można z niego korzystać jeżdżąc bez dziecka?To już wiem dlaczego w kibicowskich napisach występuje XXX-lecie, choć na logikę nie powinno.Zgadzam się, że umowna, ale mówimy w skrócie o odległości od rynku i zarazem starego miasta. W Warszawie jest to bardziej skomplikowane.
W sumie Kopiec Kościuszki wydał się z perspektywy niektórych miejscem bardzo odległym od centrum, więc może jednak tylko zdaje ci się, że mieszkasz w centrum.
Może za Mickiewicza to już nie centrum? Zresztą na mapie to trochę tak wygląda jak granica: Wisła i Al. Mickiewicza.
@pabien może być tak, że jest to sztuka nowoczesna a my ignorancki nazywamy to po prostu wiaderkiem.A ta instalacja jest wyceniona i ubezpieczona na 200 000 PLN.
Przy okazji tej krakowskiej relacji przypomniał mi się jeden przejaw nowoczesnej, a ginącej już niestety
;) architektury. W tym budynku należącym do AGH uczęszczałem na jakieś zajęcia w drugiej połowie zeszłego stulecia.https://goo.gl/maps/1x1seVAm2T757tXr8Dom turysty:https://goo.gl/maps/T23wo7ubrKji9LkP7Zupełnie bezinteresownie podsunę zatem pomysł na kolejną relację i chwytliwy tytuł:
:) Szlakiem obiektów typu Lipsk
Relacja będzie jednak miała dalszy ciąg. Nie od razu jednak i chyba bez zdjęć. Będzie o Krakowiakach i ich zwyczajach.Jedna na początek tohttps://youtu.be/vZNyLb4d2_U
Przy Błoniach byłem po drodze. Ten wyjazd nie był zwiedzaniowy. Zresztą Kraków trzeba racjonować. W końcu bywam tu kilka razy w roku (z wyjątkiem zeszłego).el sueño de la razon produce monstruos
pabien napisał:Z przodu jest ono niemiłosiernie oblepione szmatami, więc zdjęć nie będzie.pabien napisał:Za czasów Lecha był on zasłonięty szmatą jedynie od strony Wisły. W styczniu zresztą też. Teraz już niestety postanowiono go ubrać z każdej strony. Cóż za pruderia (to taki eufemizm dla barbarzyństwa.@pabien, toż to najdroższe powierzchnie reklamowe w Polsce!!!^^ Zero szacunku do piniądza na media
:DDD
Nie wiem, czy powinienem o tym pisać, jako ojciec dziecku, ale co mi tam.Studiowałem na AE w KRK a mieszkałem w Ustroniu tuż obok Szkieletowa. Wyzwaniem było wysikać się ze szczytu, ale na tyle długo, ażeby siuśki dotarły do ziemi, zanim się zakończy. Najpiękniej było o zachodzie Słońca miało się wrażenie, że się leje płynnym złotem.No i, jakby to ująć, nie było w tych zawodach dyskryminacji ze względu na płeć.
Z tego co wiem, to dom przy ul. Leśnej był nie tyle inżyniera, co dyrektora huty Lenina. Tam był (jest?) nawet niewielki, kryty basen. Taki to proletariat .
Miałem jakieś podsumowanie napisać.To zacznijmy od kosztów: Na Ubery, które do mnie nie przyjechały i którymi nie pojechałem wydałem 47 zł.A, nie przepraszam to nie miało być takie podsumowanie. To jeszcze raz:Zawsze ludzie w Krakowie chodzili tak 3 razy wolniej ode mnie. Tym razem było podobnie. Coś się jednak zmieniło. Ci sami ludzie, kiedy przesiądą się na dowolny pojazd przestają się poruszać powoli i odnoszę wrażenie, że jeżdżą ze 3 razy za szybko tym razem. Dotyczy to rowerów, samochodów, ale przede wszystkim hulajnóg elektrycznych.Przy tym wszystkim zadziwiająca jest niechęć do przemieszczania się poza obręb powiedzy zabudowy XIX wiecznego miasta. Tak historia z Lwowianami, z ktgórych żaden nie dotarł do Wysokiego Zamku bo za daleko to nic w porównaniu z Krakowianami. Ich nawet nie da się namówić na pojechanie Uberem pod Kopiec Kościuszki. Zamiast tego wybiorą KoKo (też ma 2 K, a jeszcze można piwo wypić).W ramach wycieczki chciałem jeszcze odwiedzić Azory, które wydawały mi się takim gorszym Krowodrzem taka gorszą Krowodrzą. Po wieczornych rozmowach jestem jednak lekko zagubiony. Z perspektywy mieszkańców centrum Krowodrza to zło - zresztą kiedy pokazywałem zdjęcie z UW, wszyscy mówili, że na pewno na Krowodrzach to znalazłem (i jednocześnie jednoznacznie uznawali, że to nie jest Unia Wolności).A Azory znane są (w centrum Krakowa) z tego, że przeszły programy rewitalizacyjne, rehabilitacyjne i inne, więc w efekcie ma tam być miło i przyjemnie. Coś mi się jednak wydaje, że zdania te słyszałem od osób, które Azorów nigdy nie widziały. Kiedyś tam pojadę.A przy okazji mam pytanie do Krakowian o bilet weekendowy rodzinny. Czy można z niego korzystać jeżdżąc bez dziecka?
[quote="pabien"]A celem był dom niezwykły. Zbudowana w latach 60-tych willa inżynieria z Nowej Huty.Faktycznie, niezwykły dom.Podczas pobytu w Krakowie zamierzam go zobaczyć na żywo.Więcej o willi tu:http://szlakmodernizmu.pl/szlak/baza-ob ... -ul-lesnejFajna, inspirująca relacja
:)
pabien napisał:A Azory znane są (w centrum Krakowa) z tego, że przeszły programy rewitalizacyjne, rehabilitacyjne i inne, więc w efekcie ma tam być miło i przyjemnie. Coś mi się jednak wydaje, że zdania te słyszałem od osób, które Azorów nigdy nie widziały. Kiedyś tam pojadę.Po prostu kiedyś było fatalnie, teraz jest tylko tak se o.
Dla mnie jako krakusa centrum to zawsze był tak zwany "obręb drugiej obwodnicy" (przechodzący m.in. Alejami 3 wieszczów, Wita Stwosza, Rondo Mogilski, Grzegórzeckie). Jak za młodu każdy ze znajomych mieszkał na Krzywej, Warszawskiej, Bogusławskiego itd. to było można mówić, że mieszka w centrum. Ale że Kraków się przez te kilkanaście lat trochę rozrósł to i pojęcie centrum też się rozszerzyło. Teraz jak ktoś mi powie że mieszka na Cystersów, Mogilskiej, na Grzegórzkach czy np. Szwedzkiej to mogę uznać że mieszka "w miarę w centrum" .
:D Quote:A przy okazji mam pytanie do Krakowian o bilet weekendowy rodzinny. Czy można z niego korzystać jeżdżąc bez dziecka? - formalnie oczywiście nie, bardzo prawdopodobne że kanary się przyczepią.A co do Krowodrzy czy Krowodrzy Górki to jedna rzecz się nie zmienia - raz na czas ktoś (przeważnie przyjezdny student) używa określenia krowodrza górka jako przymiotnika co niezmiennie wprawia mnie w rozbawienie
:D
:P
Kravkrk napisał: raz na czas ktoś (przeważnie przyjezdny student) używa określenia krowodrza górka jako przymiotnika co niezmiennie wprawia mnie w rozbawienie
:D
:POto, proszę Państwa, kwintesencja krakusowatości.Wymyśli se taki jeden buc z drugą lampucerą jakieś określenie od czapy i potem mają ubaw z przyjezdnych.
:mrgreen:
:mrgreen:
:mrgreen:
pabien napisał:... Może za Mickiewicza to już nie centrum? Zresztą na mapie to trochę tak wygląda jak granica: Wisła i Al. Mickiewicza.Taka na marginesie ciekawostka. Dzisiejszy przebieg alei Trzech Wieszczów to dawny pierwszy pierścień Twierdzy Kraków (ok. 100 lat temu nazad jeździła tu nawet kolejka wąskotorowa). A uścisk twierdzy, powodował, iż miasto nie rozrastało się
pabien napisał:Z Waszych informacji jasno wynika, że @Igore tylko wydaje się, że mieszka w centrum. Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaZgadza się ale dobrze mi tutaj.
:)
Lata wstecz....Co do zdefiniowania centrum, jezeli stojac pod pomnikiem Adasia mowilismy, ze idziemy do kogos z buta i nie bylo protestow, ze daleko tzn ze mieszkał w centrumMy mielismy podczas studiów stancje na Miodowej
;) ..... troche daleko ale mozemy isc
:D
Wyjazd do Krakowa ma mieć charakter wybitnie niesprzyjający zwiedzaniu. To właśnie relacja ma mnie do tego zmusić.
Kraków to nie tylko Wawel, Rynek i liczne, często bardzo ciekawe kościoły.
Modernizmu i to w najlepszym wykonaniu też tam trochę można znaleźć. Planuję zatem poszukać.
Sam jestem ciekawy co z tego wyjdzie...
Na początek jednak trzeba odprawić rytuały.
el sueño de la razon produce monstruos@marcino123 to tak jak metro Monastiriaki w Atenach!@Stasiek_T to wiśniówka przecież. A prince polo to z sentymentu raczej niż w celach konsumpcyjnych.
A w kwestii wiaderka. To nie jest wiaderko, ja śmiem Twierdzić, że to po prostu takie przymiarki do basenu. A co! Salonik z basenem to byłoby coś.Ale tamten jest ałtdor nie indor.Tak się złożyło, że moja droga do pierwszego celu wycieczki przebiegała przez Rynek.
Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że to miejsce zamieniło się w cyrk. Jednak jak mi pewien Krakowianin zwrócił uwagę, zmieniło się też to, że smok zniknął
A droga przez rynek prowadziła do hotelu Cracovia i kina Kijów. Z przodu jest ono niemiłosiernie oblepione szmatami, więc zdjęć nie będzie. Z tyłu szczęśliwie stała tylko jedna mała ciężarówka.
Po obejściu całego budynku można trafić na tablicę z baru, która była tam już w kwietniu. Dziwię się, że nadal nikt jej nie starł. Ale może dlatego, że to Kraków i nikomu nie chce się obchodzić budynku dookoła.
Załączam, bo ma ona coś wspólnego z moim ostatnim celem na dziś. Jednak na początek Jubilat.
A ten ostatni cel to hotel Forum AKA Zimny Lech właśnie. Za czasów Lecha był on zasłonięty szmatą jedynie od strony Wisły. W styczniu zresztą też. Teraz już niestety postanowiono go ubrać z każdej strony. Cóż za pruderia (to taki eufemizm dla barbarzyństwa.
Na dziś to by było tyle. Jutro w planach budynki i miejsca mniej znane i rzadziej fotografowane. Mam też wielką nadzieję, że będą występować nago.
el sueño de la razon produce monstruosNie zdziwisz się pewnie jeśli napiszę, że szmatą na nim wisi?
Edit: oszukałem to już nie Szkieletor tylko Unity TowerTak jak w Berlinie kupienie kultowego kebsa wymaga odstania swojego, tak w Krakowie w takiej samej sytuacji znajdują się amatorzy kiełbasek z Nyski pod Halą Targową. Swoją drogą to całkiem fajny budynek.
Bez kolejki to tylko w deszczu lub na mrozie.
el sueño de la razon produce monstruosDziś zdjęcia mogą być gorsze niż zwykle ponieważ popsułem telefon i niewiele widzę z tego co fotografuję. Dlatego zamiast zdjęć będzie trochę muzyki.
Ku mojemu zdumieniu dzień zaczął się chwilę po siódmej. Pozwoliło mi to sfotografować Błonia we mgle z hotelem Cracovia w tle.
Spod hotelu odjeżdżał mój autobus kończący bieg w ogrodzie zoologicznym.
Ze względu na trasę najlepszą muzyką na drogę była legenda legenda ruskiego rocka czyli Zoopark
https://youtu.be/lCPnRg0eTew
Do zoo nie dojechałem, mój cel znajdował się w pobliżu przystanku Baba Jaga (na żądanie)
A celem był dom niezwykły. Zbudowana w latach 60-tych willa inżynieria z Nowej Huty.
Nie znam piosenek o inżynierach z Nowej Huty więc w zastępstwie niech będzie to:
https://youtu.be/xwFRx0_LPoE
Następny etap wycieczki dawne osiedle XXX lecia PRL
el sueño de la razon produce monstruosPrzed podróżą do bloków zrobiłem sobie przystanek przy Błoniach. Dla kilku fotek rozmaitych: dziwny dom, stadion Cracovii (bo kolega projektował), przyzwoity modernizm, a także kolejny budynek o znaczeniu sentymentalnym - PTSM miejsce moich pierwszych samodzielnych pobytów w Krakowie.
el sueño de la razon produce monstruosWycieczka na osiedle Krowodrza Górka (d. XXX lecia) okazała się porażką jeśli chodzi o architekturę.
Znalazłem natomiast motywy patriotyczne i przejaw antagonizmu krakowsko - Warszawskiego w mocno zaskakującej treści (bo chyba nie jest to zachęcanie do nekrofilii):
Myślę, że na tym zakończę relację. Być może później dotrę do Crikoteki i Mocaka, ale lekko wątpię, aby mi się to udało.
el sueño de la razon produce monstruos@wtak Ty masz racje, ja mam rację
Długoletni dyrektor inwestycji kombinatu HiL (od 1952 r.). Następnie w latach 1967-1975 dyrektor naczelny Biura Studiów i Projektów Hutnictwa Biprostal.
Dom zbudował przed 1967.
el sueño de la razon produce monstruos
[quote="pabien" Zero szacunku do piniądza na media :DDD
Nawet minus 1. Kraków jest zresztą dotknięty szmatozą bardziej niż Wawa.
el sueño de la razon produce monstruosMiałem jakieś podsumowanie napisać.
To zacznijmy od kosztów: Na Ubery, które do mnie nie przyjechały i którymi nie pojechałem wydałem 47 zł.
A, nie przepraszam to nie miało być takie podsumowanie. To jeszcze raz:
Zawsze ludzie w Krakowie chodzili tak 3 razy wolniej ode mnie. Tym razem było podobnie. Coś się jednak zmieniło. Ci sami ludzie, kiedy przesiądą się na dowolny pojazd przestają się poruszać powoli i odnoszę wrażenie, że jeżdżą ze 3 razy za szybko tym razem. Dotyczy to rowerów, samochodów, ale przede wszystkim hulajnóg elektrycznych.
Przy tym wszystkim zadziwiająca jest niechęć do przemieszczania się poza obręb powiedzy zabudowy XIX wiecznego miasta. Tak historia z Lwowianami, z ktgórych żaden nie dotarł do Wysokiego Zamku bo za daleko to nic w porównaniu z Krakowianami. Ich nawet nie da się namówić na pojechanie Uberem pod Kopiec Kościuszki. Zamiast tego wybiorą KoKo (też ma 2 K, a jeszcze można piwo wypić).
W ramach wycieczki chciałem jeszcze odwiedzić Azory, które wydawały mi się
takim gorszym Krowodrzemtaka gorszą Krowodrzą. Po wieczornych rozmowach jestem jednak lekko zagubiony. Z perspektywy mieszkańców centrum Krowodrza to zło - zresztą kiedy pokazywałem zdjęcie z UW, wszyscy mówili, że na pewno na Krowodrzach to znalazłem (i jednocześnie jednoznacznie uznawali, że to nie jest Unia Wolności).A Azory znane są (w centrum Krakowa) z tego, że przeszły programy rewitalizacyjne, rehabilitacyjne i inne, więc w efekcie ma tam być miło i przyjemnie. Coś mi się jednak wydaje, że zdania te słyszałem od osób, które Azorów nigdy nie widziały. Kiedyś tam pojadę.
A przy okazji mam pytanie do Krakowian o bilet weekendowy rodzinny. Czy można z niego korzystać jeżdżąc bez dziecka?To już wiem dlaczego w kibicowskich napisach występuje XXX-lecie, choć na logikę nie powinno.Zgadzam się, że umowna, ale mówimy w skrócie o odległości od rynku i zarazem starego miasta. W Warszawie jest to bardziej skomplikowane.
W sumie Kopiec Kościuszki wydał się z perspektywy niektórych miejscem bardzo odległym od centrum, więc może jednak tylko zdaje ci się, że mieszkasz w centrum.
Może za Mickiewicza to już nie centrum? Zresztą na mapie to trochę tak wygląda jak granica: Wisła i Al. Mickiewicza.
Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka